Wybaczcie lekko clickbait’owy i fakenews’owy tytuł, ale dzisiejsze wydarzenia zmuszają mnie do autorionii. Wyglada bowiem na to, że zupełnie nieświadomie znalazłem się w środku gównoburzy, tzn. oskarżeń o ordynarny plagiat oficjalnego loga śp. Michaela Jacksona. Ja, plagiator, złodziej logotypów? Hold my beer!
Patrzcie na to!
Nie znam Marka Błaszczyka, wikipedia mówi, że to muzyk (stąd pewnie motywacje do ataku). Oskarża mnie osobiście, więc nie mam zamiaru sprawy zignorować.
Część z was, która zna mnie od początków kariery designera (ponad 20 lat), wie doskonale, jak bardzo cenię sobie kodeks etyczny i jak bardzo mnie boli, kiedy jakiś mój projekt jest choć trochę podobny do cudzego. Oczywiście, przy tak ogromnej ilości designerów na świecie, praktycznie nie da się ustrzec podobieństwa, czy tzw. inspiracji (kontrowersyjne słowo). Jak to powiedział kiedyś mój wykładowca z fotografii — w tej dziedzinie wymyślono już wszystko w latach 60-tych. Dzisiaj tylko powielamy najlepsze wzorce. Coś w tym jest, ale świadoma kradzież musi być potępiona — zawsze i wszędzie. Nie tym razem jednak, a na pewno nie moja skromna osoba.
Jak to się zaczęło?
W pierwszej dekadzie XXI wieku dosyć mocno byłem zaangażowany w rodzącą się w Polsce branżę tzw. internetowego gamblingu. Dzisiaj brzmi to jak “coś nielegalnego”, ale do roku 2009/10 było zupełnie inaczej. Czas pracy dla brytyjsko-szwedzkiej firmy Unibet.com wspominam z łezką w oku. Przez moją agencję przechodziły projekty marketingowe, a ja sam odpowiadałem za linie kreatywne kampanii. Jak to bywa w pionierskich czasach — wszystko “żarło”, kasa się kręciła, ludzie dobrze się bawili. W tamtym czasie niewiele miało to wspólnego z ciężkim hazardem, a przynajmniej dzisiaj tak to sobie racjonalizuję.
Jednym z najciekawszych projektów, które wtedy realizowaliśmy (poza piłkarskimi tematami — sponsorowaliśmy np. 1 ligę piłkarską), była promocja sportowego pokera (Texas Hold’em). Naturalnym kandydatem na twarz tego segmentu w Unibet.com był — znany chyba każdemu artysta i wielki miłośnik pokera — Michał Wiśniewski.
Z dyscypliny, którą wszyscy kojarzyli jedynie z brudnych knajp i filmu Wielki Szu, zrobiliśmy pełne blichtru i sportowej rywalizacji wielkoskalowe imprezy z pulą nagród idącą w miliony. Przynajmniej do czasu, kiedy miłościwie nam panujący ówczesny rząd (PO) zaliczył potężną wpadkę wizerunkową z tzw. aferą hazardową. Ratując swoją dyplomatyczną dupę ustawą antyhazardową, wrzucił nas (internetowy gambiling) do jednego worka z gangsterskimi jednorękimi bandytami (2009 rok).
Tak się poznaliśmy z Michałem i tak zaczęliśmy współpracę, która w mniejszym lub większym stopniu trwa do dzisiaj, czyli ponad kilkanaście lat. Nadal jesteśmy przyjaciółmi i możemy liczyć na wzajemne wsparcie. Niezależnie od tego, co przeczytacie w mediach — Michał to naprawdę świetny człowiek, bardzo empatyczny, radosny i mega życiowo doświadczony. Dlatego nie mam zamiaru go zostawić samego z tym potencjalnym burdelem i twardymi oskarżeniami.
Pierwsze logotypy Unibet dla Michała
Gdzieś w 2007 roku dla Unibet przygotowałem pierwsze “key visuale” wykorzystujące wizerunek Michała Wiśniewskiego w kampaniach internetowych oraz eventach pokerowych. Po nitce do kłębka udało mi się na zewnętrznym Dropbox’ie zlokalizować wstępne logotypy zawierające sporne inicjały MW. Na placu boju, o ile dobrze pamiętam, zostały dwie wersję. Ostatecznie wybraliśmy drugą.
Jak widać na powyższej grafice, logotyp w pierwszych wersjach nie posiadał jeszcze charakterystycznej korony. Trudno dzisiaj powiedzieć, kiedy dokładnie ta korona się objawiła, ale na pewno kolejna ewolucja używana kilka miesięcy później już taką posiadała.
Sam logotyp mogliście także zobaczyć w znanym klubie Michała Extravaganza, który znajdował się w warszawskim Focus’ie.
Znak graficzny używany był przez kilka lat zarówno w Internecie, jak i wszystkich innych możliwych mediach. Stał się niejako symbolem Michała, jako osoby. Sam artysta zaczął używać jego uproszczonej wersji w swoich muzycznych inicjatywach w postaci charakterystycznych inicjałów z koroną.
Ten sam znak możecie zobaczyć nawet na bramie wjazdowej do posiadłości Michała. Tak, tak… w piekle dla grafików istnieją specjalne miejsca dla artystów tworzących loga na bramach wjazdowych :P
Logotyp Michael’a Jacksona
Znacie już mniej więcej historię mojego logotypu, ale skąd w takim razie tak rażące podobieństwo do znaku Michael’a Jacksona?
Według mnie są tylko dwie możliwości. Jedna mało prawdopodobna, druga zaś prawie pewna.
- Grafik tworzący logotyp dla Michael’a Jacksona splagiatował nasze logo (to wariant mało prawdopodobny, choć dzisiaj mając do dyspozycji źródło inspiracji zwane Google Images wszystko jest możliwe)
- Zbieżność i podobieństwo jest całkowicie przypadkowe — to się po prostu zdarza. Połączenie takich inicjałów jest dosyć oczywiste i wielu grafików wcześniej, czy później, dojdzie do takiego układu. Przyznacie jednak, że w przypadku mojego znaku układ inicjałów jest bardziej naturalny, a w wersji Jacksona wymuszony i niesymetryczny.
A może to ty ukradłeś?
Nie, niestety dla oskarżających (pomawiających), mam na swoją obronę wiele dowodów. W zasadzie sama chronologia wydarzeń i dokumenty z United States Patent and Trademark Office zamykają temat. Pierwsze użycie logotypu Michael’a Jacksona amerykański urząd patentowy datuje na rok 2010, zaś oficjalna rejestracja to sierpień 2011 roku. Tak więc dawno po tym, jak zaprojektowaliśmy i używaliśmy mój znak w Unibet.com (4–5 lat).
Poniżej screenshot ze strony Dropbox (służę oryginalnym dostępem w razie wątpliwości, a za chwilę potwierdzę go notarialnie), który pokazuje ostatnią datę modyfikacji pierwszej wersji logotypu (jeszcze nawet bez korony) — 9.1.2008 rok.
Podsumowując
Piszę ten wpis niejako w ramach ataku wyprzedzającego. Spodziewam się ataku mediów na Michała-”złodzieja”. Któż by sobie odmówił wykorzystania takiej okazji obsmarowania Wiśniewskiego, który rzekomo ukradł znak nieżyjącej legendzie światowej muzyki. Obrzydliwe — prawda? Gdyby to chociaż była prawda. Nie jest, jak wiele, wiele innych pomówień.
Jeżeli w najbliższych dniach gdzieś w mediach, czy na swojej tablicy, przeczytasz o “kradzieży loga Michaela Jacksona” — wrzuć proszę link do tego wpisu. Nie akceptuj bzdur w internecie.
Z drugiej strony ta sytuacja może być ciekawa ze względu na potencjalne ryzyka podobieństwa znaków (bez czynu kradzieży). Po pierwsze — znaki trzeba rejestrować; po drugie, szeroko badać, czy czasem nie naruszają czyichś praw. W sytuacji kiedy sprawa dotyczy dużych i cennych marek, konsekwencje mogą być bardzo bolesne.